Firma Referencje Rachunek
Studio Relax-Sport, Profesionalne
Relax SportProfesionalne studio sportuProfesionalne studio sportu, turystyki i rekreacji

Mongolia, Syberia południowo-wschodnia, Bajkał-wyspa Olchon

18.05-20.06.2008r

    Wyjazd niesamowity, pełen niezapomnianych wrażeń, malowniczych krajobrazów, zupełnie nieprzewidzianych przygód, wyjątkowych spotkań. Zorganizowanie go wcale nie było bardzo trudne; wystarczyło zabrać się za sprawę odpowiednio wcześniej, dokładnie przemyślawszy terminy.
    Przy planowaniu niezastąpioną pomocą okazały się rewelacyjne przewodniki „Bezdroży” (http://www.bezdroza.com.pl) „Szlak Transsyberyjski” i „Bajkał morze Syberii”. Z załatwieniem obowiązujących obywateli Rzeczpospolitej wiz nie było większych problemów. Zaoszczędziliśmy mnóstwo czasu i energii dzięki firmie WARMOS Agencji Turystyczno-Handlowej z Warszawy- www.warmos.com.pl, która zajęła się wizami i do Mongolii (czeka się około tygodnia, wiza ważna trzy miesiące) i do Rosji (wiza turystyczna dwukrotna, okres oczekiwania na wydanie minimum tydzień, przy ekspresach dopłaty) Przemiła, fachowa obsługa doradzi, podpowie, od razu rozsądnie ubezpieczy, a wszystko przy niewielkiej prowizji. Aby uniknąć kosztów związanych z wizami koniecznymi do przejazdu przez Białoruś wybraliśmy trochę dłuższą drogę przez Ukrainę (od jakiegoś czasu nie potrzebne wizy). Mieliśmy okazję zwiedzić wspaniale odrestaurowany i bardzo zadbany Kijów. Niestety okazało się, że znalezienie taniego noclegu, typu hostel, jest w tym mieście po prostu niemożliwe, ale za to dla podróżujących pociągiem, którzy przesiadają się w Kijowie, na dworcu są przygotowane komnaty oddycha. Bardzo schludne i czyste, z łazienkami z prysznicem, z salami wieloosobowymi (oczywiście koedukacja nie wchodzi w rachubę) są rewelacyjnym rozwiązaniem dla osób, którym nie uśmiecha się przepłacanie za drogi hotel. W prawdzie, ze zlokalizowaniem ich mogą być pewne problemy (kiepsko oznakowane wejścia znajdują się po dwóch stronach głównej poczekalni – tuż nad kasami), a wytrwali, którzy w końcu je odnajdą, mogą usłyszeć, że nie ma wolnych miejsc (czasem wystarczy podsunąć odpowiedni argument – banknot, a miejsce się znajdzie, a czasem z pomocą przyjdzie ktoś z obsługi kolei, kto za określoną opłatą wstawi się za nami i wyczaruje wolne łóżko; w sumie i tak łącznie z „pieniężnymi dowodami wdzięczności” zapłacimy bardzo mało) jednak warto próbować, zwłaszcza, gdy w planach następnego dnia ma się zwiedzanie. A w mieście złotych kopuł zdecydowanie jest co oglądać (i znowu warto sięgnąć po „Bezdroża” „Kijów miasto złotych kopuł” – naprawdę dokładne opisy kilku tras zwiedzania, mnóstwo ciekawostek). Brukowane ulice i place, zbarokizowane świątynie, dziewiętnastowieczne kamienice, perła architektury ruskiej – słynny przepiękny Sobór Sofijski, urokliwy Andrejewski Spust, Fenikular – kolejka naziemna kursująca po stoku Michajłowskiej Góry od 1905r., to tylko niewielka część miejsc, które urzekają, zachwycają. Po dwudniowym podziwianiu miasta, w którym każdy znajdzie coś dla siebie, czas ruszać do Moskwy .
W Moskwie szybka przesiadka: przejazd z dworca Kijewskiego na Jarosławski cudownym moskiewskim metro zajmuje niecałe pół godziny. Z Jarosławskiego zaczyna się wielka przygoda, której początek to podróż Koleją Transsyberyjską. Przedsprzedaż biletów na 45 dni wcześniej (jak na wszystkie rosyjskie pociągi), do kupienia biletu niezbędny paszport lub jego kopia; na każdym bilecie dokładne dane pasażera włącznie z numerem paszportu. Rezerwacji warto dokonać przez firmę Transsib - www.transsib.com.pl, która również zajmuje się pośrednictwem wizowym.

    Określenie Kolei Transsyberyjskiej bywa różnie rozumiane. Patrząc od strony historycznej pojęcie to powinno dotyczyć tylko odcinka Czelabińsk – Władywostok jednak w większości źródeł rosyjskich Transsib utożsamia się z odcinkiem Moskwa – Władywostok. Natomiast turyści nazwą Kolei Transsyberyjskiej obejmują zespół odnóg kolei biegnącej od Moskwy przez Syberię: linię do Władywostoku, odnogę Kolei Transmongolskiej (przez Ułan Bator do Pekinu) i odnogę Kolei Transmandżurskiej (przez Harbin do Pekinu). Podróż Koleją Transsyberyjską jest fascynującym przeżyciem i wygodnym, stosunkowo tanim sposobem dostania się do Mongolii. Fakt faktem nie jedzie się krótko, pięć dni w pociągu, podczas których pokonuje się 6265km, może dać się we znaki, ale niesamowite krajobrazy, lasy brzozowe, kolejne miejscowości, możliwość poznawania tych tajemniczych okolic, choć zza okna, obserwowanie ludzi, którzy żyją jak dawny nomada, (tyle, że tradycyjną podróżującą całymi miesiącami karawanę zastąpił pociąg), wszystko to rekompensuje wszelkie niedogodności, których dla niezbyt rozkapryszonego podróżnika, właściwie nie ma. Każdym wagonem zajmuje się konduktorka „opiekunka”- prowadnica, która zabiera bilet, gdy wsiadamy (oddaje je, gdy się kończy podróż). Dba także, by dwadzieścia cztery godziny na dobę w samowarze był wrzątek (w każdym wagonie znajduje się samowar, z którego każdy może sobie nalać wody). Warto na drogę zaopatrzyć się w sporą ilość produktów instant oraz ulubionej herbaty czy kawy. Na większości stacji, na których zatrzymuje się Kolej można kupić naprawdę smaczne i świeże regionalne przysmaki, takie jak pirożki (racuchy –smażone ciasto drożdżowe- nadziewane kapustą, mięsem, ziemniakami; na te z mięsem radzę uważać) czy czieburieki (na wpół zamknięte naleśniko- bułeczki nadziane siekanym lub mielonym mięsem). W wagonach są wywieszone dokładne rozkłady jazdy także w czasie postoju, który trwa kilkanaście minut, a czasem - tak jak na stacji granicznej w Nauszkach - kilka godzin. Można spokojnie pospacerować, wziąć prysznic (na stacjach można znaleźć naprawdę zadbane łazienki) czy uzupełnić zapasy. Trzeba jednak pilnować, by się nie zagapić, powrót do pociągu międzynarodowego (Moskwa - Pekin, Moskwa - Ułan Bator) w ostatniej chwili jest bardzo utrudniony przez podróżujących nim drobnych handlarzy. Podczas trwającego 15-20 minut postoju na perony wylega tłum ludzi z torbami pełnymi różnorakiego towaru na sprzedaż i rozpoczyna się gorączkowy, błyskawiczny proces wymiany towarowo - pieniężnej. Kiedy zbliża się czas odjazdu pociągu, tłum pospiesznie kieruje się w stronę wagonów i usiłuje wraz ze swym dobytkiem ponownie zapakować się do środka. Ludzie często w ostatniej chwili wskakują do ruszającego już składu. Na rozkładach jazdy i biletach podany jest czas moskiewski i taki też czas jest na dworcowych zegarach. W czasie podróży raz na dobę (mniej więcej co 1000km) przestawia się zegarki o godzinę do przodu. Różnica czasu między Ułan Bator a Moskwą to pięć godzin, między Moskwą a Warszawą dwie godziny tak, że w rezultacie, gdy dotrzemy do Ułan Bator o 19.00, w Warszawie będzie równo południe.

    I tak po pięciu dniach spędzonych w czteroosobowych przedziałach, wypełniwszy na granicy po kilka deklaracji (w języku rosyjskim lub angielskim) wysiada się w stolicy Mongolii - Ułan Bator. Wszyscy podróżni wyglądający na Europejczyków, ledwo wysiądą z pociągu, zostają momentalnie zaatakowani ze wszystkich stron przez „naganiaczy” z hosteli i guest house. Proponują darmowe śniadanie czy transport do swojego „schroniska”. Noclegi w hostelach rzeczywiście są tanie, w granicach 5 $. Mongolia dopiero zaczyna odkrywać i doceniać swoje walory turystyczne, ale jedno jest pewne, stolica nie jest największą atrakcją tego państwa. Jest to bodaj najbrzydsza stolica na świecie. Brudna, rozkopana, dookoła prowizorka. Wygląda na niedbale skleconą w pośpiechu, i cały czas ma się wrażenie, że jej mieszkańcy lada chwila rzucą wszystko i po prostu odkoczują. W tym całym bałaganie niesamowity kontrast stanowią młodzi ludzie, ubrani w modne europejskie ciuchy, zadbani, wypielęgnowani, zapatrzeni w telewizyjne programy mtv czy viva. Odnosi się wrażenie, że są zupełnie z innej bajki. Ułan Bator to miasto pełne sprzeczności, bardzo młode, niestety nie znajdzie się tu urzekających zabytków, ani miejsc, które by zauroczyły. Nie ma większych problemów z wymianą waluty, ani ze skorzystaniem z Internetu (jest kilka tanich kafejek Internetowych, w większości guest Mouse też jest dostęp), natomiast odnalezienie przystanku busów stanowi prawdziwe wyzwanie. Miejsca postojów porozrzucane są po całym centrum i nie raz pomimo ochoczej pomocy spotkanych przechodniów (oczywiście tych, którzy są w stanie, choć trochę nas zrozumieć; z angielskim i rosyjskim na ulicach krucho) może nie udać się odnaleźć właściwego. Na szczęście w Mongolii bardzo popularny jest autostop (za podwiezienie płaci się). Poza tym, bardzo wygodnym i zdecydowanie tańszym od typowych taksówek, sposobem podróżowania jest wynajęcie posiadacza samochodu (dobrze jednak orientować się w odległościach, jakie chcemy pokonać i mniej więcej w cenach; zedrą skórę, jeśli się twardo z nimi nie targuje). I tak za przejazd do Parku Narodowego Terelj, położonego kawałek od Ułan Bator jeden kierowca chciał 40$,a znalazł się taki, który pojechał za 20$ (z czego 5$ to opłata za wjazd na teren Parku Narodowego). Park obejmujący część pasma górskiego Chentej jest przepiękny, prawdziwy raj dla fotografików; malowniczy, dziki, surowy krajobraz suchego stepu górzystego wprost zapiera dech. W Terelj dodatkową atrakcją jest możliwość pomieszkania w jurcie (jurta, a właściwie ger, jest domostwem typowym dla stepów; podłoga wyznacza koło, na którego obwodzie ustawiony jest drewniany szkielet – powiązana włosiennym sznurem kratownica-chana, owinięty wojłokiem i białą tkaniną; wnętrze ozdobione dywanami, tkaninami różnokolorowymi wzorami i symbolami). Nie należy się dziwić, gdy obiecany przy negocjacji ceny za nocleg, prysznic nie zostanie udostępniony, a woda z kranu przestanie lecieć następnego dnia (po żywieniowe racje wody chodzi się z butelkami do gospodarzy). Dobrze mieć ze sobą ciepły śpiwór i grube nieprzepuszczające wiatru ubrania (średnie temperatury wahają się pomiędzy -30C a 17C tak, że nigdy nie jest tam specjalnie gorąco; mimo, że Słońce bardzo mocno operuje – kraj leży na dużej wysokości bezwzględnej; bardzo często wieją silne wiatry; pogoda bardzo zmienna). Po pięciodniowym niezwykle porywającym odkrywaniu uroków będącego symbolem Mongolii-stepu, pora na kolejny etap podróży-Koleją Transsyberyjską (tym razem zaledwie niecałe dwa dni) cofamy się do kulturalnego i naukowego centrum Syberii Wschodniej - Irkucka.

    Położone niedaleko Bajkału miasto Irkuck w dużej części zbudowane jest z drewnianych, często ponad stuletnich, najwyżej dwupiętrowych domów. Niestety większość w nienajlepszym stanie, tylko na niektórych można jeszcze dostrzec mistrzowski kunszt syberyjskich budowniczych-gzymsy, drzwi i okiennice ozdobione żłobionymi w drewnie ornamentami. Warto pozwiedzać Irkuck, który zachwyca takimi miejscami jak Plac Kirowa, Cerkiew Zbawiciela, Sobór Objawienia Pańskiego, ulica Karola Marksa (dawniej Bolszaja), Cerkiew Podniesienia Krzyża Pańskiego, Monastyr Znamienskij. Na całym terenie Rosji trzeba pamiętać o ustawowym obowiązku meldunku (tzw. registracji). W razie przypadkowej kontroli dokumentów osoby nieposiadające zameldowania mogą mieć kłopoty. Problemy stwarzać będzie także straż graniczna w momencie wyjazdu z Rosji. Przy wjeździe na teren Federacji Rosyjskiej dostaje się kartę migracyjną. Na jej odwrocie jest miejsce na wpisanie zameldowania (registracji) – czyli poświadczenia (konieczna pieczątka) wystawionego przez hotel, pensjonat czy schronisko, w którym przebywało się podczas pobytu w Rosji. Nawet, jeśli w żadnym miejscu nie było się dłużej niż 72 godziny (trzy dni można przebywać w jednym miejscu bez registracji), a na dowód ma się np. bilety, i tak lepiej mieć choć jeden wpis z jakiegoś legalnego miejsca noclegowego. W Irkucku warty polecenia jest hotel Uzory (na rogu Oktiabrskoj Rewolucji i Engelsa)- najlepszy wśród najtańszych (czyste pokoje, miła obsługa, łazienki na korytarzach), a przede wszystkim zlokalizowany tuż obok dworca marszrutek (busów) kursujących nad Bajkał, także na wyspę Olchon – kolejny punkt podróży

    O Olchonie mówi się, że jest sercem Bajkału. Nazwa wyspy pochodzi od buriackich słów oj-chon, co oznacza „słabo zalesione miejsce” albo „suchy”. I rzeczywiście w krajobrazie dominują stepy, a roczne sumy opadów to zaledwie 200mm. Region charakteryzuje niezwykłe piękno stepowych krajobrazów, zatoki, bardzo urozmaicona linia brzegowa z cudnymi, w większości kamienistymi, często trudno dostępnymi plażyczkami (piaszczyste plaże stanowią niewielki procent północno środkowego wybrzeża). Szczególnie warto przyjechać tu w czerwcu zanim nastąpi największy wylęg meszek i komarów, a na początku lipca stepy pokrywają się bogactwem kwiatów. Na całej wyspie jest bardzo dużo świętych miejsc buriackich – rzeźby szamańskich bóstw, kamienne kopczyki owo, serge (paliki) itd. Z Olchonem wiąże się wiele mitów i podań buriackich. Legendami owiana jest słynna skała Szamanka. Znawcy szamanizmu uważają wyspę za biegun siły duchowej – jeden z pięciu na całym świecie. Wędrówka niezwykle poszarpaną, przepiękną, zmienną linią brzegową dostarcza niezapomnianych wrażeń. Zdarzają się odcinki, gdy idzie się kilka dni nie napotykając śladów ludzkiego istnienia; jedynym dowodem cywilizacji jest wieczorny i poranny warkot silników rybackich łodzi. Problemu z pitną wodą nie ma najmniejszego, wystarczy pochylić się nad Bajkałem. Bajkał znany jako najgłębsze jezioro świata, jest także największym na świecie zbiornikiem słodkiej wody (zawiera ok. 20% zasobów słodkiej wody zgromadzonych w jeziorach na Ziemi). Pod względem przezroczystości, dochodzącej do 40m, wody Bajkału (o kolorze ciemnozielonym) konkurują tylko z Morzem Sargassowym. Także w rejonach oddalonych od ludzkich siedzib bez najmniejszych obaw wodę można pić prosto z jeziora. Wyruszając nie trzeba zabierać ze sobą bardzo dużych zapasów. Spokojnie można się zaopatrzyć w sklepach w Chuzir lub Charancy, do których od promu można dojść w ciągu 4 dni, albo po prostu podjechać autostopem (przez całą długą na 80km wyspę ciągnie się piaszczysta droga). W Chuzir można niedrogo wynająć pokój lub domek, lecz nie ma co liczyć na luksus gorącego prysznica (miasteczko nie posiada wodociągu ani kanalizacji), ale osoby, które nie są w stanie przekonać się do kąpieli w cudnym, średnio ciepłym (temperatura wody w czerwcu to koło 8C) Bajkale, na pewno docenią miednicę podgrzanej wody. Do przylądka Choboj,( dokładnie po drugiej stronie wyspy niż Olchańskie Wrota i Zatoka Zagli, gdzie kursuje prom), z którego mamy okazję popatrzeć z góry na największe głębie Bajkału-1637m., można dojść (idąc brzegiem) w 8 dni. Czternaście dni wystarcza by pieszo zbuszować wyspę wzdłuż i w szerz. I nim się obejrzysz okazuje się, że już trzeba wracać.

    Niestety na lotnisku w Irkucku liniom lotniczym Syberian Airlines (S7) zdarzają się pewne problemy z tzw. elektronicznymi biletami (kupionymi przez Internet). Dlatego warto być na lotnisku sporo wcześniej, a w przypadku, gdy przy odprawie usłyszy się: „nie ma państwa danych w systemie” należy zachować stoicki spokój i udać się do kierownika S7 (jest na lotnisku, „ręcznie” wprowadzi dane). Aby upolować naprawdę tańsze bilety, warto zacząć się orientować dużo wcześniej (bilety na lot z Irkucka do Moskwy na 15.06 wykupiliśmy już w lutym-promocja złapana w ostatniej chwili- koszt: połowa normalnej ceny, bardzo pomocna strona www.lataj.pl ).





Wszelkie prawa zastrzezone (c) Studio relax-sport